Piotrkowskie Towarzystwo Przyrodnicze

Rzeki bez źródeł, czyli o przyczynach suszy i powodzi

Jedna z poważanych przyczyn suszy i powodzi leży w zlewni i niesterowalnym systemie rolniczych odwodnień, który wymaga przeprojektowania i dostosowania do regulacji, spowolnienia lub zahamowania odpływu wody do rzek oraz jej retencjonowania i oczyszczania. Przyczyny suszy i powodzi nie mają wielkiego związku z zarządzaniem samymi korytami rzek bo zarządzanie to powinno być ograniczone do minimum.
Wiele z łódzkich rzek nie posiada źródeł ani naturalnego zasilania. Źródła zostały zniszczone, a rzeki rozpoczynają się rowami melioracyjnymi, drogowymi, wylotami melioracyjnymi lub kanałami burzowymi. Źródło to tylko początek rzeki, ale w dalszym biegu rzeka zasilana jest spływem wód powierzchniowych, podpowierzchniowych i podziemnych. W zlewniach zmeliorowanych za sporą cześć zasilania rzek, przynajmniej w okresie wiosennym i jesiennym, odpowiada system melioracyjny. Jedna czwarta powierzchni województwa jest zmeliorowana. Mniej więcej połowa gruntów ornych w łódzkim czyli ok. 20 % powierzchni województwa pokrytych jest przez rozległe odwodnieniowe systemy melioracyjne rurociągów drenarskich, które ujmują wody podpowierzchniowe oraz systemy rowów prowadzących wody drenarskie, które ujmują spływ powierzchniowy i częściowo podpowierzchniowy. Kolejne 5% powierzchni to zmeliorowane obszary łąk i pastwisk, dla których w części zaprojektowano sterowalny system nawodnieniowo-odwodnieniowy.
Woda w naszych rzekach pochodzi w dużej mierze z systemów melioracji. Wiele rzek po okresie wiosennym całkowicie zanika na skutek szybkiego odwodnienia zlewni przez meliorację, w pozostałych możemy obserwować bardzo niskie stany wody. To właśnie podczas długotrwałych suszy możemy zaobserwować za jaki stan wód odpowiedzialne są wody podziemne i za jaki procent zasilania naszych rzek odpowiada zasilanie z wód podziemnych.
W województwie łódzkim rzeki posiadające naturalne (nieprzekształcone) źródła i naturalne zasilanie ze zlewni to przede wszystkim rzeki, które rozpoczynają swój bieg w lasach lub przepływają przez kompleksy leśne. Niestety kompleksy leśne również nie są stabilnym buforem gromadzącym wodę, gdyż te też są odwadniane.
Melioracja odwodnieniowa sprawia, że grunty bardzo szybko osuszają się na wiosnę, dzięki czemu możliwe są wczesne prace polowe i zapewnienie odpowiednich warunków powietrzno-wilgotnościowych dla wzrostu roślin. W taki sposób dochodzi do bardzo szybkiego odprowadzenia wody z ogromnych powierzchni zlewni. Woda ta trafia do prostych, wyregulowanych koryt rzek i odpływa z wielką prędkością do Bałtyku. W czasie intensywnych opadów deszczu system taki prowadzi do niekontrolowanych wezbrań a czasem do powodzi, natomiast w przypadku braku opadów na wiosnę i latem prowadzi do suszy i stepowienia. Nie potrafimy zatrzymać odpływającej wody. Potrzebne są przemyślane rozwiązania, które będą minimalizowały te żywioły. Na chwilę obecną nikt na poważnie się nie zastanawia nad tymi rozwiązaniami, a te które pojawiają się w przestrzeni publicznej to jedynie chodzenie na skróty.
Niestety od wielu lat zarządzanie w Polsce suszą i powodzią próbuje się robić na rzekach, a to nic innego jak zarządzanie kryzysami. Trzeba robić wszystko, żeby do tych kryzysów nie dochodziło i działania te powinny być prowadzone poza korytami rzek – w zlewni i dolinach rzecznych. Niestety urzędnicy próbują tworzyć złudzenie skutecznego działania, gdy tymczasem są one jedynie interwencyjne i nie mają nic wspólnego ze zrównoważonym rozwojem i prawidłowym rozumieniem zjawisk w środowisku, są szkodliwe i kosztowne.
Kompletny brak regulacji prawnych w sposobie użytkowania gruntami w bezpośrednim sąsiedztwie rzek, sprowadzenie rzek do prostych działek ewidencyjnych bez wydzielonych stref buforowych i prawie całkowita dowolność w użytkowaniu gruntów przyległych do cieków to katastrofa, która się nasila i którą zgotowali nam kolejni rządzący. Przyczyn suszy i powodzi należy szukać w złym prawie oraz w dotychczas przeprowadzonych działaniach hydrotechnicznych, które mają niszczący wpływ na środowisko. Bez odpowiednich regulacji i zmian w prawie żadne racjonalne działania nie będą miały miejsca, a będziemy jedynie skazani na politykę zakłamanej propagandy i wydawania środków publicznych na nieskuteczne rozwiązania.
Na systemy melioracyjne należy patrzeć w sposób kompleksowy, a kluczem do rozwiązania wielu problemów jest zrozumienie ich rzeczywistego wpływu na środowisko i korzyści jakie odnosimy dzięki ich istnieniu. Po zdrenowaniu gruntów słabo przepuszczalnych, a takich w łódzkim mamy najwięcej zmienia się ich struktura dzięki czemu przez krótki czas po opadach obszary zdrenowane stanowią niejako wielki akumulator wody, który ładuje się w czasie opadów. Przed zdrenowaniem grunty te były stale nasycone wodą, ich zdolność do absorpcji wody nie była tak duża jak po wykonanej melioracji. Zdolność gruntów niezmeliorowanych do absorbcji wody jest inaczej rozłożona w czasie. Ten wodny akumulator w postaci gruntów zmeliorowanych powinien być wykorzystany dla zapobiegania niekorzystnym zjawiskom jakie nas dotykają.
Jeszcze inną ważną i ciekawą kwestią jest to, że melioracja odwodnieniowa przyczynia się do pogłębienia suszy hydrologicznej, ale nie koniecznie do powstania suszy rolniczej, która de facto następuje przed suszą hydrologiczną. Wynika to z tego, że rośliny, które rosną na gruncie o obniżonym poziomie wód podziemnych szybciej przystosowują się do niskiego poziomu wód i wykształcają silniejszy i bardziej odporny na suszę system korzeniowy.
Na meliorację należy patrzeć globalnie tj. z poziomu dorzecza a nie tylko zlewni jednej rzeki i tak czasami melioracja pomaga szybko odprowadzić duże ilości wody w dole rzeki, zanim dotrze w to miejsce fala powodziowa z górnego dorzecza, i w taki sposób czasami pomaga ona ograniczać zjawisko powodzi. Jednak przy braku sterowania tymi systemami to przypadek decyduje o tym jaką rolę pełni ona w danym czasie.