Zimą życie nieco spowalnia. Odpoczywają drzewa, soki w nich przestają krążyć.
I to jest najodpowiedniejszy moment, aby drzewo stało się barcią. Ślady po pile, siekierze, pieszni, motyczce i skobliczce szybko się zabliźnią, a samo wnętrze, po staropolsku zwane dzienią, spokojnie przeschnie do wiosny.
Krótkie dni, a długie wieczory zmuszają bartnika do namyślenia się. Czy to na pewno to drzewo i czy na pewno w tym miejscu ? Wysiłek przy zrobieniu barci jest spory i warto aby służyła przez dziesiątki lat. Starzy bartnicy mawiali, że barci nie powinno się robić pochopnie. Trzeba zrobić tak aby jeszcze wnuki z niej miały pożytek.
Na drzewa bartne wybierano głównie sosny ze względu na miękkość i ciepło drewna oraz dęby, ze względu na trwałość. Modrzewie, świerki i wiązy były rzadziej wybierane. W Puszczy Pilickiej powstaje 6 nowych barci. Jedna w dębie pozostałe w sosnach.
Drzewo z dzienią nie będzie już jednym z rosnących wokół, będzie drzewem bartnym, a jego niepisana ochrona będzie równa pomnikowi przyrody.
Czy wykonanie barci nie zaszkodzi tym drzewom? Zapytajcie za 100 lat.